wtorek, 13 września 2016

Prolog - "Początek"

   Ciemność szerząca się na ulicach... cierpienie... rozpacz... śmierć. Szczątki do niedawna potężnych budowli. Nie mam już siły dalej iść. Utykam. Krwawię. Włosy opadają mi na twarz. Nie mam już siły dalej walczyć. Opadam na suchy grunt. Kawałek szkła wbija mi się w udo. Chcę zaznać spokoju. Nie mam już siły, by dalej żyć. Dalej wdychać to zatrute powietrze. Widzę wyrwane z ziemi drzewo, pędzące z góry w moim kierunku. Zamykam oczy. Czas się zatrzymał. Ale... mam dla kogo żyć. Mam dla kogo wstać. Być może nie mam siły, lecz wiele ludzi potrzebują teraz pomocy. To nie czas, by zwinąć się w kłębek i oczekiwać śmierci. Wstaję. Skaczę na bok i słyszę donośny huk. Drzewo wbiło się w glebę naprzeciw mnie. Ledwo, ale idę. Prę do przodu. Być może, gdzieś tam czeka na mnie lepsza przyszłość. Nie chcę stać się ofiarą własnej bezsilności. Krzyki ludzi otaczają mnie wokół. Gdzie mam się udać? Wszystko wydaje się być zniszczone. Jestem słaba. Bardzo słaba. Cholernie słaba. Chyba jednak dane było mi się poddać. Znowu padam ledwo żywa na resztki fundamentów domów, jakie pozostały po tej olbrzymiej klęsce ekologicznej. Znowu zamykam oczy. Już nie widzę nic. Ciemność. Ciemność znowu jest wszędzie wokół. Pochłania każdą żywą istotę stojącą jej na drodze. Dopadnie także mnie. Prędzej czy później, ja także zginę. Każdy zginie.

   Wnet światło otoczyło dotąd całkowicie ciemną przestrzeń. Unoszę głowę. Rozglądam się. Kim jestem? Czy to wszystko jest prawdziwe, czy może sztuczne? Życie to istny teatrzyk. W końcu każde przedstawienie musi się kiedyś skończyć. Czy to jest śmierć? Teraz po wsze czasy będę tutaj całkiem sama, wokół pustki? Nie... ja nie chcę... znowu być sama. Wstaję. Idę przed siebie. Słyszę głos. Woła mnie. Zaczynam biec w kierunku, z którego dochodzi. Gdy byłam tak blisko... zniknęłam. Zniknęło wszystko. Znowu widzę ciemność. Bezradność mnie zabija. I wnet poczułam dotyk. Ktoś żywy dotknął mojej dłoni. Nie mogę się ruszyć, ale mogę otworzyć oczy. Uchylam więc powieki. Nade mną stoi grupa ludzi w białych fartuchach z maskami na twarzach. Pytają mnie o coś, ale nie umiem odpowiedzieć. Wykrzykują jakieś imię... "Lucy". Czy to właśnie tak się nazywam? Czy to wszystko jest prawdziwe? A może to tylko druga część "przedstawienia"?

Wtedy nie potrafiłam na to odpowiedzieć..
C.D.N.



2 komentarze:

  1. Hello!
    Megaa blog! Bardzo mi się podoba i jest bardzo ciekawy nie mogę się doczekać rozdziałów!! (Przyjaciółka podesłała mi bloga i było warto tu przyjść!)

    Pozdrawiam MaxineR :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak.. czyli "przyjaciółka" Ci go podesłała XD To wcale nie byłam ja. Wcale, a wcale.

      Usuń